poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 3 "...nasze spojrzenia znów się spotkały"

*James*

Po pobycie w kawiarni i spacerze do domu Martyny, sam również poszedłem do domu. Byłem bardzo zadowolony i nie myślałem o niczym innym, tylko o tym, że spędziłem dzisiaj superowy dzień. Nacisnąłem klamkę i wszedłem do domu.
-Cześć! Już jestem!- powitałem kolegów.
-James, jest 17.45, a zacząłeś po 14... Co tak długo?- Kendall zerkał na mnie dziwnym wzrokiem.
-Em, no...- zacząłem się jąkać.- Tak jakoś wyszło... Zaprosiłem ją na kawę i nie patrzyłem na zegarek...
-Uuu... James się zakochał!- usłyszałem głos zbiegającego po schodach Carlosa.
-Oj, daj spokój.- powiedziałem i ruszyłem w stronę mojego pokoju.
Przekręciłem klucz w drzwiach (na całe szczęście taki miałem) i położyłem się na łóżku. Nie miałem ochoty słuchać chłopaków, dlatego założyłem słuchawki, puściłem muzykę i myślałem o tym, co się dziś wydarzyło. Cały czas miałem przed oczami jeden obraz- jej piękne, niebieskie oczy w których utonąłem i jej cudowny uśmiech.
Po chwili przypomniałem sobie moment, kiedy delikatnie pocałowała mnie w policzek. Wtedy moje serce zaczęło bić znacznie szybciej.
-James, nie złość się.- usłyszałem pukanie w drzwi.
Zdjąłem słuchawki, zatrzymałem muzykę i podszedłem do drzwi. Przekręciłem klucz i otworzyłem je. Przede mną stał Carlos.
-Stary, gratulacje, masz dziewczynę.- miał zamiar się śmiać, ale się powstrzymał.
-Nie, nie mam dziewczyny.
-Ale przecież mówiłeś, że...
-Zaprosiłem ją tylko na kawę, nic więcej. Znam ją zaledwie dzień.- nie dałem mu dokończyć.
-A... Spoko.- odrzekł, już trochę ciszej.
-Nic się nie stało.- powiedziałem.
-Oglądasz z nami film?- zaczął, chcąc zmienić temat.
-Ok, a nie czekamy na Victorię?
-Dzisiaj nie przyjdzie, pojechała z rodzicami nad jezioro.
-A gdzie Logan?
-Poszedł po Pam.- wyglądał, jakby bardzo tęsknił za swoją dziewczyną, chociaż wyjechała dzisiaj po południu i wraca jutro.
Gdy w naszym domu pojawił się Logan ze swoją dziewczyną, usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy oglądać film. Chłopaki wybrali horror. Nie był ani trochę straszny, sądziłem, że Pam będzie się przytulać do Logana, a ona siedziała niewzruszona i patrzyła się w ekran.
Po tym "horrorze" poszedłem pod prysznic, a potem do swojego pokoju. O dziwo, po chwili zasnąłem.


*Weronika*

Obudziły mnie promienie światła wpadające przez okno i świecące mi prosto w twarz. Zerknęłam na zegarek. "9.16".
"Czas wstać"- pomyślałam. Powoli zeszłam z łóżka i powędrowałam w stronę łazienki. Przemyłam twarz wodą, dzięki czemu nie byłam już tak zaspana. Nagła styczność z zimnem spowodowała, że szeroko otworzyłam oczy i nie przeszkadzało mi już światło. Rozczesałam włosy i związałam je w wysoki kucyk. Chwyciłam za szczoteczkę do zębów i nagle przypomniałam sobie wszystko z wczorajszego dnia. Ogarnęło mnie nagłe ciepło na myśl o spotkaniu.
Umyłam zęby, zastanawiając się w co się ubrać.
Wybrałam ubrania w których wyglądałam ładnie i nie były to ubrania "randkowe" (zdjęcie na dole).
-Weronika! Wstawaj!- usłyszałam nagle z dołu.
-Już nie śpię.- oznajmiłam schodząc po schodach.
-To dobrze, masz śniadanie na stole.- powiedziała wskazując na stół.
-Gdzie będzie ten koncert?- spytałam nabierając na łyżkę trochę płatków.
-Niedaleko stąd. 15 minut i jesteś na miejscu.
-Mhm.- mruknęłam przełykając śniadanie.
Po godzinie byłyśmy już w studiu. W pomieszczeniu była już czwórka chłopaków. Gdy tylko weszłam do środka, zobaczyłam James'a, który wpatrywał się we mnie. Znów pojawiło się to dziwne uczucie: serce zaczęło bić szybciej, oddech przyspieszył, a motylki w brzuchu znowu się pojawiły.
-Cześć.- powiedziałam i przeniosłam wzrok na Kendalla, tym samym zatrzymując przyjemne motylki w brzuchu.
-Cześć.- odrzekli prawie jednocześnie.
Nagle zauważyłam, że blondyn spojrzał się dziwnie na James'a i zabawnie poruszył brwiami.

*James*

Przyszliśmy do studia, a po chwili po chwili pojawiła się Martyna z Weroniką. Gdy tylko weszły do środka, nasze spojrzenia znów się spotkały. Wpatrywałem się w nią, a ona we mnie. Uśmiechnęła się do mnie i powiedziała:
-Cześć.
-Cześć.-odpowiedzieliśmy zgodnie.
Po chwili Weronika przeniosła wzrok gdzie indziej, więc spojrzałem na chłopaków. Kendall patrzył się na mnie tak, jak wtedy w domu.


*Weronika*

Dzisiaj też miałam posprzątać, więc po próbie czekałam  na "pomocnika".
"Ciekawe, kogo dziś kolej?"- pomyślałam.
Przyniosłam wszystkie potrzebne rzeczy i zaczęłam myć podłogę w studiu nagraniowym. Nagle usłyszałam skrzypnięcie drzwi, odwróciłam się, by zobaczyć, kto dziś ze mną "pracuje" i za sobą zobaczyłam...
James'a.
-Hej.- powiedział machając do mnie.
-Hej.- odpowiedziałam, znów czując to przyjemne ciepło.
Dokończyłam mycie podłogi, a potem razem ją wypastowaliśmy. Po chwili, całe studio było wysprzątane, więc zebrałam wszystkie przyrządy, których używaliśmy i zaniosłam je do schowka. Kiedy wróciłam z powrotem zapytał dość niepewnie:
-To co? Wyjdziesz dzisiaj ze mną?
-Z chęcią.- rzekłam uśmiechając się.
-Dzisiaj chcę cię zabrać do kina... Jeżeli chcesz...
-Ok, lubię chodzić do kina.- zaśmiałam się.
Szliśmy powoli, rozmawiając. James opowiadał mi o fajnych miejscach w Los Angeles. Ja opowiadałam mu o Polsce. W drodze pokazywał mi różne rzeczy. Jedną z nich było wesołe miasteczko, które wyglądało bardzo fajnie.
-Niedługo będziemy mogli się tu wybrać.- oznajmił z uśmiechem.
Odwzajemniłam uśmiech i szłam dalej.
-Opowiedz mi teraz o sobie.-przerwał nagle opowieści o mieście w którym byliśmy.
-Hm...- zamyśliłam się.- No, więc mieszkam w Polsce, co już wiesz. Lubię grać na gitarze i pianinie oraz trochę śpiewam... Nic ciekawego.
-Każdy jest ciekawy na swój własny sposób.- zatrzymał się.- No, to jesteśmy.
Przed nami rozpościerało się wielkie kino.
-Zapraszam.- James otworzył przede mną drzwi i wskazał wnętrze pomieszczenia.
Weszłam powoli, zastanawiając się, na jaki film pójdziemy.
-To na co chcesz iść?- zapytał stając obok mnie.
-Hm...- zaczęłam powoli przeciągać wzrok po kolejnych plakatach.- Możemy pójść na tą komedię.
James od razu podszedł do kasy i zapłacił. Potem zaprowadził mnie do sali kinowej i wskazał nasze miejsca. Usiedliśmy, a już po chwili wszystkie światła zgasły i zaczęły się reklamy.
-----------------------
Film na ogół był fajny i zabawny. Po wyjściu z kina ruszyliśmy tą samą drogą.
-I jak? Podobał ci się film?- zapytał.
-Tak, był bardzo fajny.
-To miało być takie powitanie w Los Angeles.
-Bardzo ci dziękuję.
-Nie ma za co.- uśmiechnął się.
Nagle usłyszałam dźwięk jego telefonu. Wyjął go z kieszeni, przeczytał szybko zawartość wiadomości i cichutko uderzał w klawiaturę, gdy odpisywał. Kiedy jego komórka z powrotem znalazła się w kieszeni, wziął z drugiej mały prostokącik. Podał mi go i powiedział:
-Proszę, to bilet dla ciebie. W poniedziałek dam ci wejściówkę za kulisy.
-Dziękuję ci.- odpowiedziałam wkładając bilecik do portfela.- Zawsze chciałam być na waszym koncercie.
Znów odprowadził mnie do domu, podziękowałam mu za fajnie spędzony dzień i pomachałam na pożegnanie.
-------------------
-Cześć ciociu.- powiedziałam wchodząc do mieszkania.
-Cześć.- odpowiedziała zapisując coś na kartce.- Jutro muszę coś zawieźć, jest to potrzebne na koncert, zostaniesz sama?
-Tak, nie ma problemu. Rozpakuję się do końca.- oznajmiłam przypominając sobie o torbie, którą zostawiłam na środku pokoju.
-Dobrze, mam jeszcze do ciebie jedną prośbę... Czy mogłabyś zrobić jutro zakupy? Zrobiłam listę.- zaczęła wymachiwać karteczką, którą zapisała.
-Ok.- nagle dostałam SMS'a.- Teraz pójdę do pokoju.- rzekłam wpatrując się w ekran.
Szłam powoli po schodach czytając zawartość wiadomości.
"Jak tam? Mam nadzieję, że dobrze się bawisz.
~mama"
Otworzyłam pomieszczenie i usiadłam na łóżku.
"Wszystko dobrze, bawię się świetnie."- odpisałam.
Byłam w kinie i kawiarni z członkiem BTR i poznałam cały zespół, a także dostałam bilet na ich koncert. Jest jeszcze lepiej niż "świetnie".
Odłożyłam telefon na półkę i położyłam się na łóżku. Ponownie myślałam o dniu wczorajszym, nie zapominając o dzisiejszym. Nagle naszła mnie ochota na spacer, więc wyszłam z pokoju i poszłam do kuchni.
-Ciociu, idę się przejść.- powiedziałam wchodząc do przedpokoju.
-Dobrze, tylko nie wróć za późno.- odpowiedziała ze śmiechem.
Założyłam tramki i pokierowałam się w stronę parku.

*James*

Gdy wróciłem do domu czekał na mnie mój kochany pies- Fox.
-Już jestem!- krzyknąłem głaszcząc pupila.
-James, chodź! Mam już wejściówki!- usłyszałem Kendalla z wnętrza salonu.
-Już idę.- powiedziałem zdejmując buty i kładąc na podłodze.
Blondyn miał rozłożone na ławie 8 wejściówek za kulisy. Koło niego siedzieli też Carlos i Logan.
-To ja biorę jedną dla Pam.- powiedział ten drugi i wziął do ręki plakietkę.
-Ja jedną dla Victorii.- oznajmił Latynos.
-To ja też wezmę.- odrzekłem, wziąłem przepustkę z myślą o Weronice.
-Ok, a dwie muszą zostać dla Martyny i John'a. Czyli zostają jeszcze trzy.
Przyglądaliśmy się wszyscy ławie, każdy myślał, dla kogo zostawić kartę.
-Kendall, a ty nie masz kogoś do zaproszenia?- zapytałem.
-Ja? No nie wiem...- zamyślił się.
-Możemy zaprosić siostrę Pam.- powiedział nagle Logan.
-I brata Victorii.- dołączył Carlos.
Sprawę z przepustkami mieliśmy załatwioną. Po chwili Foxowi zachciało się wyjść na spacer. Przypiąłem mu smycz i otworzyłem drzwi.
-Wychodzę do parku!- krzyknąłem i ruszyłem w drogę.
Piesek szedł zadowolony, prowadząc mnie do jego ulubionego miejsca. Gdy przeszliśmy przez dużą bramę, spacerowaliśmy obok wielu krzaczków i drzew. Nagle Fox bardzo przyspieszył, przez co smycz wypadła mi z ręki. Zacząłem go gonić, mijając wiele ścieżek, w końcu się zatrzymał. Złapałem go i rozejrzałem się dookoła. Zauważyłem Weronikę przechadzającą się jedną z dróżek.
-Cześć.- zawołałem.
-O, hej.- odpowiedzia zaskoczona, gdy podbiegłem do niej. -To twój pies?- wskazała na Foxa.
-Tak, wabi się Fox.
-Jaki jesteś piękny.- zwróciła się do psa, kucając przy nim i głaszcząc go.
-Mam tą przepustkę za kulisy tylko zostawiłem ją w domu.- oznajmiłem patrząc jak powoli wstaje, a następnie mnie przytula.
-Dziękuję ci.- powiedziała, patrząc mi prosto w oczy.
-To na prawdę nic wielkiego...
Po tych słowach pocałowała mnie w policzek i odrzekła:
-Muszę już iść, dziękuję ci.- pomachała mi i opuściła park.
Po powrocie do domu nakarmiłem pupila i poszedłem pod prysznic. Po szybkiej kąpieli, położyłem się do łóżka i bardzo szybko zasnąłem.
-------------------
Mam nadzieję, że się podoba ;3 Sądzę, że trochę się poprawiam przy pisaniu :D

Krzaczki w parku dedykuję mojej koleżance z klasy :D. Obiecałam to wstawiam :)

I strój:

5 komentarzy:

  1. Gdzie kolejny rozdział ja się pytam?!Natychmiast!

    OdpowiedzUsuń
  2. 49 year-old Community Outreach Specialist Zebadiah Jesteco, hailing from Gravenhurst enjoys watching movies like "Trouble with Girls, The" and Puzzles. Took a trip to Carioca Landscapes between the Mountain and the Sea and drives a Oldsmobile Limited Five-Passenger Touring. artykul

    OdpowiedzUsuń